Gmina Rozogi na tle innych gmin powiatu szczycieńskiego nie jawi się jako szczególnie usportowiona. Jednak takich działaczy i ludzi sportu jak Bogdan Rekosz może jej pozazdrościć wiele samorządów.

Celuloidowy jubileusz

KOLEKCJONER

Bogdan Rekosz mieszka w Orzeszkach. Śmiało można powiedzieć, że w szarym, popegeerowskim osiedlu jest postacią najbarwniejszą. Każdy, kto przekracza próg jego mieszkania, od razu widzi, z kim ma do czynienia. Przedpokój wygląda jak minimuzeum sportowych pamiątek i trofeów. Ulubionymi gadżetami pana Bogdana są te, które choć odrobinę przypominają piłki. Mamy tu więc zapalniczki-piłki, breloczki-piłki, butelki-piłki, zegary-piłki i otwieracze-piłki.

- Jestem właśnie na etapie załatwiania żyrandola w kształcie piłki - mówi pan Bogdan. Po chwili wsiada do swojej wysłużonej "zastawy", oklejonej, a jakże, plakietkami przedstawiającymi piłki.

Imponująca kolekcja pucharów i dyplomów zdobytych w zawodach rozmaitych szczebli i w różnych dyscyplinach sportu oraz klubowe proporczyki dopełniają wystroju mieszkania.

SPORTOWIEC

Myliłby się ten, kto myślałby, że Bogdan Rekosz to pospolity zbieracz pamiątek. Za imponującą kolekcją stoi bowiem równie imponująca kariera - sportowca i działacza, dzięki któremu w znacznej mierze istnieje amatorski sport w gminie Rozogi. Właśnie mija 35 lat od początku sportowej drogi pana Bogdana. Wszystko zaczęło się w marcu 1971 roku podczas spartakiady tenisa stołowego, która odbywała się w SP nr 3 w Szczytnie.

- Pojechałem tam w eleganckim ubraniu i z marszu zdobyłem dyplom za III miejsce - wspomina. Od tamtej pory celuloidowa piłeczka stanowi jego największą namiętność. W tej dyscyplinie zdobywał tytuł mistrza Szczytna, wygrywał również spartakiadę wojewódzką w Ostrołęce. Ale zawsze był sportowcem nadzwyczaj wszechstronnym. Grywał w siatkówkę, koszykówkę i piłkę nożną. W tej ostatniej dyscyplinie był na tyle wyróżniającym się zawodnikiem, że jego talent dostrzegli trenerzy szczycieńskiego PODCHORĄŻAKA.

DZIAŁACZ

Oprócz czynnego uprawiania sportu Bogdan Rekosz zajmował się również organizacją imprez sportowych. Dzięki jego energii i zaangażowaniu w Rozogach co roku odbywa się turniej tenisa stołowego o puchar wójta. Wcześniej funkcjonowała liga "szóstek" piłkarskich oraz zawody w biegach przełajowych. Działalność Rekosza była na tyle widoczna, że zdobył on tytuł działacza roku 1999 w plebiscycie "Kurka Mazurskiego". Dzisiejszy jubilat zgadza się z opinią, że Rozogi niekoniecznie sportem stoją.

- Gmina wybudowała piękną halę. Ale świeci ona pustkami. Chyba nie ma tutaj sportowego klimatu. Brakuje przede wszystkim ludzi gotowych zarazić młodzież swoim entuzjazmem - ubolewa.

NIEPOKORNA DUSZA

35 lat kariery sportowca i działacza wypełniają również porażki i błędy, których pan Bogdan się nie wypiera. Do dziś bardzo żałuje, że nie został piłkarzem, choć miał ku temu wielkie zdolności. Powodem jego odejścia ze szczycieńskiego "podchorążaka" okazały się... włosy.

- Miałem prosty wybór: albo obetnę włosy, albo wyrzucą mnie z drużyny. Wolałem włosy, więc moja kariera piłkarska legła w gruzach - wspomina Rekosz. Długie włosy zostawił jednak sobie do dziś.

Bogdan Rekosz może o sobie powiedzieć, że zalicza się do osób, którym sport ocalił życie. Nie kryje, że na pewnym etapie swojego życia zmagał się z problemem alkoholowym.

- Nigdy jednak nie wyniosłem żadnej pamiątki ani pucharu, żeby sprzedać go na wódkę. Dzięki temu nie trafiłem na dno - opowiada.

Cieszy się, że ma przed sobą jeszcze długie lata uprawiania sportu.

- Niedawno podczas turnieju w Nidzicy ograł mnie jakiś dziadek. Po meczu zapytałem ile ma lat. Okazało się, że siedemdziesiąt osiem. Kto inny na moim miejscu byłby wściekły, że dał się ograć takiemu staruszkowi, ale ja się ucieszyłem. Skoro tak, to przede mną jeszcze ze trzydzieści lat sportu - śmieje się Rekosz.

Do małej uroczystości z okazji 35-lecia sportowej drogi Bogdana Rekosza doszło w niedzielę, w świetlicy w Wilamowie, gdzie jubilat urządził doskonałą salę do gry w ping-ponga. O tym, jak się gra, mogli się przekonać najbliżsi przyjaciele i rywale zza tenisowego stołu, którzy przybyli do Wilamowa, żeby uczcić jubileusz i skrzyżować rakietki z Bogdanem Rekoszem. Obecny na uroczystości wójt Rozogów i zarazem kolega Rekosza z piłkarskich boisk Józef Zapert życzył jubilatowi kolejnych 35 lat zdrowia i sportowych sukcesów. O brak motywacji pan Bogdan martwić się nie musi.

- Nie trzeba być wcale mistrzem świata. Żeby cieszyć się sportem i czerpać z niego satysfakcję, wystarczy być mistrzem gminy - mówi Bogdan Rekosz. Po chwili macha ręką i dodaje ze śmiechem: - Albo nawet wicemistrzem.

Wojciech Kułakowski

2006.10.18