Piękna, ale uciążliwa zima

Zima, mimo swoich licznych uciążliwości, to niezwykle widowiskowa pora roku, o ile spadnie dużo śniegu. Wówczas dookoła rozciągają się fantastyczne widoki. Oczywiście uroków zimy nie zaobserwujemy w mieście, ale poza nim, w miejscach, gdzie królują nie betonowe bloki, a domki sąsiadujące z naturą. Popatrzmy, jak cudnie wyglądają małe, a nawet większe chałupki we wsi Szczycionek na tle ośnieżonej ściany lasu i białej tafli zamarzniętego jeziorka - fot. 1.

Widoki to przepiękne, zatem namawiam każdego do spaceru poza miasto - jest co podziwiać i czym się zachwycić.

ŚLISKO, OJ ŚLISKO

Na początku minionego tygodnia, zaraz po Nowym Roku, wiele osób skarżyło się w redakcji na śliskie nawierzchnie miejskich chodników. Zastanawiam się więc jak to jest, że choć nawet dziecko wie, iż zima zaczyna się 22 grudnia, to i tak rokrocznie nas zaskakuje. Jakoś tak się dzieje, że nikt nie jest przygotowany na to, by chwytać za łopaty, czy angażować mniejszy lub większy sprzęt odśnieżający i hajda ruszać do walki z żywiołem!

A co się tyczy owych skarg na śliskość nawierzchni, to utyskiwali nie tylko starsi mieszkańcy miasta, ale i młodzież.

- Ludzie się potykają, ślizgają, a niejeden wykręca po prostu fikołki. No, nie można chodzić po chodnikach wokół placu Juranda, wzdłuż ul. Polskiej czy Odrodzenia, a przecież to główne miejskie trakty - mówią uczennice z pobliskiego gimnazjum przy ul. Kasprowicza.

Słysząc to "Kurek" już wybiera się z wizytą do Urzędu Miejskiego, aby zapytać, dlaczego to tak, ale oto widzi, że chodniki nagle zostały wysypane piaskiem.

Udałem się zatem na mały obchód, by sprawdzić osobiście, jak sprawy się mają nie tylko na głównych miejskich szlakach, ale i w innych, mniej uczęszczanych o tej porze roku miejscach. Zapędziwszy się do parku nad małym jeziorem spostrzegłem ze zdziwieniem, że wysypano piaskiem wszystkie alejki, małe oraz duże - fot. 2.

Brawa dla UM! Wizytując park i wściubiając nos to tu, to tam, zauważyłem przy okazji dość intrygującą, arcywąską ścieżynkę odchodzącą od głównego szlaku przebiegającego obok basenu. Szeroka na ludzką stopę również została starannie wysypana piaskiem.

- Ki czort?- pomyślałem sobie.

- Czyżby urządzono tu bezpieczny, antypoślizgowy wybieg dla psów lub kotów, by mogły sobie pohasać na wolnym powietrzu, nie grzęznąc przy tym w głębokim śniegu?

Powodowany ciekawością skierowałem swoje kroki na ścieżynkę i wówczas zorientowałem się dokąd ona prowadzi. I jak myślicie, Szanowni Czytelnicy, co stoi na jej końcu?

Ano odpowiedź jest taka - fot. 3.

Kosz na śmieci. Oto, jak dba się w Szczytnie o sprawy czystości. Tyle, że przy okazji warto było pokusić się o usunięcie z pojemnika śniegu. Na razie jest on nim wypełniony po brzegi i nijak nie można wrzucać tam odpadków.

ULICE JAK WĄWOZY

Śniegu napadało, oj, napadało. I w związku z tym niesamowicie wyglądają ulice na obrzeżach miasta, np. na osiedlu Kochanowskiego. Podczas walki z żywiołem na styku chodników z jezdniami odłożono potężne hałdy śniegu, więc podróżuje się tam samochodem, jak w wąwozie - fot. 4.

Podobnie poruszają się piesi, pośród śnieżnych górek sięgających im prawie do głów - fot. 5.

Ba, są i miejsca jakby bezpańskie, przez nikogo nieodśnieżane, m.in. początek ul. Gnieźnieńskiej. Tam ludzie brnęli początkowo po kolana w śniegu, a że okolica jest bardzo uczęszczana, w końcu wydeptali wąski przesmyk, którym nie można poruszać się inaczej, jak gęsiego - fot. 6.

Inni, z powodu uciążliwości takiej wędrówki idą po jezdni, co nie jest bezpieczne.

NIESPOTYKANY INTERESANT

Wybrawszy się niedawno w urzędowej sprawie do ratusza zauważyłem, jak z pomieszczeń Urzędu Gminy Szczytno wychodzi dość nieoczekiwany interesant i w dodatku z jakimiś pretensjami, bo dość głośno się zachowywał, oszczekując okolicę - fot. 7.

Czyżby załatwiając tam jakieś swoje pieskie sprawy, nie został dość uprzejmie potraktowany?

TROSKLIWE GOSPODARSTWO

Gdy z kolei opuszczałem gmach ratusza, zauważyłem, że na dziedziniec zajechali strażacy z podnośnikiem i dalejże, przystąpili bezzwłocznie do usuwania śniegu pokrywającego grubą warstwą dachówki - fot. 8.

* * *

 

Ostatnio w telewizji słychać i widać, że to tu, to tam walą się całe budowlane konstrukcje, przygniecione nadmiarem śniegu, więc - pomyślałem sobie - zapewne urzędników, a także radnych, którzy tu obradują, ogarnęła trwoga, iż i oni mogą zostać kolejnymi ofiarami białego puchu. Byłaby to niepowetowana strata dla miasta i jego mieszkańców, no to poprosili strażaków o ratunek.

- Ależ nie - wyprowadził mnie z błędu szef gospodarstwa pomocniczego Wiesław Siurnicki, który dba o porządki na ratuszu.

- Śnieg usuwamy nie z troski o własne bezpieczeństwo, gdyż nie zagraża on zawalaniu dachu, a z obawy, aby nie spadał na głowy petentów.

2006.01.11