Wśród policjantów przybywa kobiet. W tym trudnym, wymagającym poświęceń fachu radzą sobie nie gorzej od mężczyzn. Z powodzeniem godzą obowiązki zawodowe z rolą matek i żon. Z okazji kobiecego święta "Kurek" przedstawia trzy policjantki ze szczycieńskiej komendy.

Piękna strona policji

ŻEŃSKA OFENSYWA

Lista zawodów do niedawna uznawanych za typowo męskie staje się coraz krótsza. O ile nikogo nie dziwi już widok kobiety w policyjnym mundurze, o tyle w ostatnich latach można mówić o prawdziwej żeńskiej ofensywie w policji. Coraz więcej młodych dziewcząt marzy o karierze policjantki. Świadczy o tym nie tylko ich liczne uczestnictwo w organizowanych co roku przez komendy wojewódzkie naborach. Kobiety widuje się często w "trójkach" patrolujących ulice miasta. W Komendzie Powiatowej Policji w Szczytnie pracuje ich zdecydowanie więcej niż wynosi średnia krajowa: ze 142 pracowników jednostki, 18 to właśnie kobiety. Z trzema udało się porozmawiać "Kurkowi". Wszystkie to młode policjantki, mające za sobą kilkuletni staż pracy. Każda zajmuje się w komendzie czymś innym. Komisarz Iwona Drach jest specjalistą do spraw kadrowych. Starszy posterunkowy Aneta Choroszewska-Bobińska należy do zespołu do spraw nieletnich. Sierżant Małgorzata Ciesielska pracuje na dyżurce, pełni również nadzór nad pomieszczeniem dla osób zatrzymanych.

WYGRYWAJĄ INTELIGENCJĄ

Nasze rozmówczynie nie mają wątpliwości, że liczna obecność kobiet w komendach nie jest przypadkiem. Iwona Drach tłumaczy, że to zasługa nowego systemu doboru. Zgodnie z jego założeniami, zatrudnienie w policji znajdują ci, którzy zdobędą największą liczbę punktów w całym postępowaniu kwalifikacyjnym. W jego skład wchodzą m.in. testy z wiedzy ogólnej.

- Na pytanie, dlaczego kobiet w naszym zawodzie przybywa, niech sobie odpowiedzą sami mężczyźni. Dla nas egzamin nie stanowi aż tak wielkiego problemu - mówi z uśmiechem komisarz Drach. Ona i jej koleżanki o pracy w policji marzyły od dawna. W przypadku sierżant Ciesielskiej wybór dokonał się już w pierwszych latach szkoły średniej. Obranej wówczas ścieżki policjantka trzymała się konsekwentnie. Komisarz Iwona Drach - absolwentka WSPol., na zawód zdecydowała się wraz z wyborem studiów. Nieco inną drogę przeszła Aneta Choroszewska, która do policji trafiła po skończeniu studiów z resocjalizacji.

- Najpierw szukałam zatrudnienia w więziennictwie. Ale w szczycieńskim areszcie nie zatrudniano kobiet - opowiada.

Zdobyta wówczas wiedza bardzo przydaje się jej w praktyce zawodowej.

Na wiadomość o wyborze zawodu ich bliscy reagowali rozmaicie. Ze strony rodziców nie brakowało obaw o bezpieczeństwo córek. Inaczej natomiast wyglądała sytuacja tam, gdzie praca policjanta nie była w rodzinie czymś zupełnie nowym. Tak było na przykład w domu Anety Choroszewskiej-Bobińskiej, której decyzję bardzo poparł ojciec-policjant.

- Można powiedzieć, że wychowałam się w tradycji policyjnej. W domu czytało się fachowe książki i sporo rozmawiało na temat tej pracy - opowiada Aneta Choroszewska-Bobińska.

CIERPLIWE I TWARDE

Dlaczego policja chętniej niż kiedyś zatrudnia kobiety? Zdaniem policjantek ze szczycieńskiej komendy w pracy zdarzają się sytuacje, w których przedstawicielki płci pięknej radzą sobie zdecydowanie lepiej niż ich koledzy po fachu. Często przydaje się kobieca cierpliwość i ciepło.

- Biorę udział w interwencjach. Jako kobieta mam więcej wyczucia w stosunku do pokrzywdzonych. Pracuję też z nieletnimi. Tutaj przydaje się coś w rodzaju matczynego serca - opowiada Aneta Choroszewska-Bobińska.

Z kolei Małgorzata Ciesielska, której stanowisko na dyżurce uchodzi za typowo męskie, nie kryje, że obecność policjantki przy zatrzymaniach ma również mnóstwo plusów.

- Wiadomo, że osoby zatrzymane reagują ze złością na wszystkich policjantów. Jednak obecność kobiety nieco tonuje ich emocje - mówi sierżant Ciesielska.

Mimo że katalog zadań, z którymi policjantki radzą sobie lepiej od mężczyzn-policjantów jest szeroki, nie znaczy to wcale, że kobiety obarcza się lżejszymi obowiązkami. Wymagania w stosunku do nich są identyczne jak w stosunku do kolegów. Dlatego kobieta w policyjnym mundurze musi wykazywać się sporym hartem ducha i twardością charakteru. O jakimkolwiek "rozklejaniu się" nie ma w ich przypadku mowy.

- Na pewno, pełniąc służbę stykam się z sytuacjami skrajnymi. Widok pobitych kobiet i dzieci nikogo nie pozostawia obojętnym - mówi Aneta Choroszewska-Bobińska. Emocje należy trzymać jednak na wodzy. Ta umiejętność przychodzi z czasem, po kilku latach służby. Według komisarz Iwony Drach, nadmierne przeżywanie pewnych zdarzeń przeszkadza w pracy.

ŻONY I MATKI

Każda z naszych rozmówczyń jest już szczęśliwą żoną i matką. Nie ukrywają, że specyfika ich pracy siłą rzeczy rzutuje na życie rodzinne. W kwestii zachowania dystansu między sferą prywatną i zawodową mają jednak odmienne strategie. Aneta Choroszewska-Bobińska w domu stara się nie poruszać tematu pracy.

- Mąż mnie o to nie pyta. Po godzinach chcę mieć "czystą" głowę, zajmować się tylko domem i dzieckiem - mówi policjantka. O pracy z mężem nie rozmawia również sierżant Małgorzata Ciesielska.

- Ten temat po prostu go nie interesuje. A ja nie mam zwyczaju się przed nim użalać. W końcu sama sobie taki zawód wybrałam - mówi.

W diametralnie innej sytuacji jest Iwona Drach. Przed tematyką zawodową w domu nie ucieknie, ponieważ jej mąż również jest policjantem. Z takiego obrotu sprawy pani komisarz jest zadowolona. W razie wątpliwości, małżonek służy radą i dzieli się z żoną doświadczeniem.

Praca w systemie zmianowym wprowadza również nieco zamieszania w opiece nad dziećmi. Policjantki twierdzą jednak, że do tego można się przyzwyczaić. W razie czego mogą liczyć na pomoc bliskich.

- Zdarza się, że mąż wyjeżdża rano do pracy, a ja z niej dopiero wracam. Dziecko odprowadza do przedszkola ciocia, babcia albo niania. Mimo wszystko mamy normowany czas pracy. Pewne rzeczy można zaplanować z wyprzedzeniem - mówi Małgorzata Ciesielska. Jednak nawet po godzinach pani sierżant nieraz ma kłopoty z wyjściem z zawodowej roli.

- Kiedy zaspana odbieram w domu telefon, zdarza mi się powiedzieć: "Komenda Powiatowa Policji, słucham", a z drugiej strony rozlega się śmiech mojej mamy - opowiada pani sierżant.

ZDROWA ATMOSFERA

Mimo coraz liczniejszej obecności kobiet, zawód policjanta jest wciąż zdominowany przez mężczyzn. To jednak zdaniem naszych rozmówczyń plus a nie minus ich pracy.

- Taki układ jest zdrowszy. W typowo żeńskim środowisku jest pełno plotek, wzajemnej zawiści - twierdzi komisarz Drach.

Według niej nie ma również mowy o niezdrowej konkurencji między płciami. Ze strony kolegów policjantki nie spotykają się z żadnymi złośliwościami. W razie czego mogą liczyć na ich pomoc.

- Kiedy zaczynałam służbę na dyżurce, koledzy byli tak gorliwi, że aż musiałam im zwracać uwagę, że ze wszystkimi czynnościami poradzę sobie sama - opowiada Małgorzata Ciesielska.

Nawet jeśli dochodzi do drobnych uszczypliwości, ona i jej koleżanki potrafią sobie radzić.

- Takie mamy charaktery. Inna kobieta na naszym miejscu brałaby wszystko do siebie. My nie pozwolimy sobie w kaszę dmuchać - mówią.

MUNDURY DO WYMIANY

Kobiety nie byłyby sobą, gdyby nie chciały wtrącić kilku słów komentarza odnośnie noszonych przez siebie mundurów. W tej kwestii są bardzo krytyczne. Ich zdaniem, policyjny rynsztunek został zaprojektowany wyłącznie z myślą o mężczyznach. Narzekają, że brakuje w nim kilku elementów, w których kobieta mogłaby czuć się bardziej komfortowo, pełniąc służbę w terenie. Jako przykład wymieniają bawełniane koszulki "polo", w których można by było jeździć na interwencje w upalne dni, bez konieczności zakładania wierzchniego "moro". Kłopotów nastręcza im też zdobycie zgodnego z regulaminem obuwia.

- Kiedy zapytałam panią w sklepie obuwniczym, czy nie ma czegoś takiego, od razu wiedziała, że jestem z policji - opowiada sierżant Ciesielska. Policjantki z uwagą śledzą więc projektowane przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji zmiany w umundurowaniu. Mają też własne pomysły.

- Męczarnie przeżywamy zabezpieczając Dni i Noce Szczytna, ubrane w spódnice, koszule i krawaty. Na lato trzeba by było pomyśleć dla nas o jakichś krótkich spodenkach - śmieje się pani Iwona.

Wojciech Kułakowski

2007.03.07