Gminie Pasym udało się, i to znacznie, zmniejszyć zadłużenie wobec kredytującego go banku. Podejrzewającym jakieś zakulisowe rozgrywki radnym uczestnicząca w negocjacjach burmistrz Kobylińska odpowiada, że w tym przypadku mógł zadziałać kobiecy urok.

Siła argumentacji

Podejrzenia radnych

Spędzające sen z powiek pasymskim samorządowcom zadłużenie spadło z ponad 70 do 41%. Stało się tak na skutek zawarcia ugody z bankiem, w którym gmina miała zaciągnięty kredyt w euro. Dzięki porozumieniu zawartemu w ostatnich dniach ub.r. jego wysokość - w przeliczeniu na złotówki 4 mln zł - udało się zredukować o 1/4. Nowa umowa określiła zobowiązania gminy już w złotówkach i do tego ... bez żadnego oprocentowania. Kredyt ma być spłacony do 2010 roku.

Skarbnik Arkadiusz Młyńczak ocenia, że dzięki ugodzie kasa miasta i gminy zaoszczędzi w sumie 1,5 mln zł. Przed zawarciem ugody raty kapitałowe i odsetkowe pochłaniały miesięcznie 70 tys. zł, obecnie już tylko 41 tys. zł.

Zamiana euro na złotówki w sytuacji, gdy polska waluta zaczęła iść w górę wydawała się ryzykowna. Jednak według wyliczeń skarbnika stałaby się ona nieopłacalna dopiero w momencie spadku wartości euro poniżej 3,30 zł. To jednak wydaje się mało prawdopodobne.

Bardzo korzystna dla gminy transakcja wywołuje podejrzenia radnych.

- Jak to się stało, że ten bank stał się raptem takim darczyńcą dla gminy Pasym? - dziwi się wiceprzewodniczący rady Bernard Mius sugerując, że wcześniej bank popełnił błąd, a teraz go rekompensuje. Wątpliwości ma też przewodniczący komisji rewizyjnej Benedykt Młynarski.

- Zadziałała siła naszej argumentacji - próbuje rozwiać wątpliwości skarbnik Młyńczak.

- Być może kobiety odpowiednio działają na mężczyzn - dopowiada uczestnicząca również w negocjacjach z bankowcami burmistrz Lucyna Kobylińska.

Postępująca bieda

Ubiegłoroczne dochody miasta i gminy Pasym wyniosły 9,07 mln zł, przewyższając wydatki o 607 tys. zł. Nadwyżka w dużej części została przeznaczona na spłatę kredytu.

Mimo trudnej sytuacji finansowej wcale niemało, bo 15,7% ogółu wydatków skierowano na inwestycje, głównie budowę sali gimnastycznej przy pasymskim gimnazjum. Zdaniem komisji rewizyjnej nie jest to jednak wskaźnik zadowalający. Wpływ na mniejsze od spodziewanych dochody miało w jej ocenie postępujące zubożenie społeczeństwa. W efekcie tego mieszkańcy coraz bardziej zalegają z opłatami należności do kasy gminy. W ciągu 2004 roku z tego tytułu nie wpłynęło 246 tys. zł.

- Nic nie wskazuje na to, że sytuacja naszych mieszkańców się polepszy. Nie ma żadnej nadziei, że w naszej gminie powstanie inwestycja, która zatrzyma postępującą biedę - niezbyt miłymi prognozami dzielił się z radnymi na sesji 26 kwietnia przewodniczący komisji rewizyjnej Benedykt Młynarski.

Przyznając rację przewodniczącemu, że sfera biedy jest ogromna, skarbnik Arkadiusz Młyńczak podkreślał, że sama gmina nie jest w stanie temu zaradzić. Potrzeba zmian systemowych, ale to już jest rola państwa. Za przykład podał roboty publiczne prowadzone w latach 30. ubiegłego wieku w Niemczech, które doprowadziły do uzdrowienia gospodarki.

- Trzeba ludziom dać pracę, a jakie my mamy możliwości jako gmina? - pytał skarbnik.

Dziękując radnym za udzielone absolutorium, burmistrz Kobylińska za największy swój i samorządu sukces uznała zdławienie zadłużenia, które jeszcze w poprzednich latach plasowało samorząd pasymski na jednym z czołowych miejsc w kraju. Na koniec br. ma ono spaść do 35%. Znaczne zredukowanie długu po latach przerwy daje Pasymowi szanse ubiegania się o środki z funduszy europejskich.

- Przez 12 lat wiele rzeczy w naszej gminie zaniedbano i wychodzenie na prostą nie jest łatwe - mówiła Kobylińska, obiecując radnym, że nie zawiedzie ich także i w bieżącym roku.

(o)

2005.05.11