Lekarzom nie udało się uratować zakażonej sepsą pracownicy Urzędu Miejskiego. Przypadek wzbudził spore obawy mieszkańców Szczytna, jednak zdaniem specjalistów nie ma ryzyka wystąpienia epidemii. Miasto zadeklarowało pomoc rodzinie zmarłej.

Śmiertelne zakażenie

ZACZĘŁO SIĘ OD GRYPY

43-letnia kobieta od dwóch tygodni pracowała jako sprzątaczka w ratuszu. Skierował ją tam Powiatowy Urząd Pracy. Źle poczuła się w piątek 2 marca. Początkowo wystąpiły u niej objawy grypy i wysoka gorączka. W sobotę rano straciła przytomność i została przewieziona do Szpitala Powiatowego w Szczytnie. Tam stwierdzono sepsę. Chorą natychmiast przewieziono do Szpitala Wojewódzkiego w Olsztynie. Mimo wysiłków lekarzy, kobiety nie udało się uratować. Zmarła w środę, 7 marca. Osierociła sześcioro dzieci.

SANEPID USPOKAJA

Wiadomość o rozpoznaniu u chorej sepsy wywołała niepokój pracowników Urzędu Miejskiego i poruszenie wśród mieszkańców miasta. W piątek, 9 marca powiatowy inspektor sanitarny Ryszard Kasprzak na specjalnym spotkaniu w ratuszu tłumaczył urzędnikom, na czym polega zagrożenie.

- Pojawiały się pytania, czy zarazić się można choćby przez dotknięcie tej samej klamki - relacjonuje Ryszard Kasprzak. Dyrektor sanepidu wyjaśnia, że o bezpośrednim niebezpieczeństwie nie ma w tym przypadku mowy. Sepsa przenosi się bowiem drogą kropelkową, więc zarazić się można tylko przez bliski kontakt z zakażoną osobą, np. poprzez głębokie pocałunki. Najbardziej zagrożone są osoby o niskiej odporności organizmu, niedożywione i przemęczone. Ryszard Kasprzak uczulił jednak pracowników urzędu, by zwracali baczną uwagę na wszelkie objawy złego samopoczucia i szybko konsultowali się z lekarzem. Obawy wywołał również fakt, że dwoje dzieci chorej kobiety jeszcze na początku tygodnia uczestniczyło w zajęciach lekcyjnych.

- Zgodnie z wytycznymi w takich przypadkach rodzina chorego otrzymuje leki. Kwarantanny się nie stosuje. Absolutnie nie ma powodu do niepokoju - wyjaśnia Ryszard Kasprzak.

O zachowanie spokoju apeluje również Grażyna Wrona-Janowska, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 3, do której uczęszcza dwoje dzieci zmarłej. Podkreśla, że ich obecność na lekcjach nie wiąże się z żadnym ryzykiem dla uczniów i nauczycieli.

- Wiemy, że dzieci otrzymały leki. Jesteśmy w stałym kontakcie z sanepidem. Dlatego niebezpieczeństwa nie ma - mówi Grażyna Wrona-Janowska.

Zarówno uczniowie jak i rodzice otrzymali materiały zawierające informacje na temat sepsy i związanych z nią środków bezpieczeństwa. Dyrektor zapowiada również zorganizowanie spotkania z rodzicami, w którym wezmą udział pracownicy sanepidu. Zdaniem Grażyny Wrony-Janowskiej nie ma mowy o panice.

- Co prawda w piątek odbieraliśmy jeszcze telefony od zaniepokojonych osób, ale w chwili obecnej udało nam się przekonać rodziców, że nie jesteśmy grupą ryzyka epidemiologicznego - mówi dyrektor.

RODZINA POD OPIEKĄ

Pomoc rodzinie zmarłej obiecuje miasto. Na razie z funduszu socjalnego przeznaczono na ten cel 3 tys. złotych. Burmistrz Danuta Górska podkreśla jednak, że zależy jej bardzo, aby pomoc nie miała charakteru jednorazowego. Kobieta wychowywała dzieci samotnie. Troje z nich nie osiągnęło jeszcze pełnoletności. Wiadomo już jednak, że na pewno nie trafią one do domu dziecka.

- Otrzymałam wstępną deklarację najbliższej rodziny, że się nimi zaopiekuje - mówi Hanna Bojarska, dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej.

Wojciech Kułakowski

2007.03.14