Od ostatnich wyborów na miejskiej scenie samorządowej jest już nie jedna, a dwie Danuty Górskie. Pierwsza to oczywiście burmistrz miasta, a druga – nowo wybrana radna. Na co dzień sprzedawczyni w stoisku mięsnym w Manhattanie, żona i matka dwóch dorosłych córek postanowiła spróbować swoich sił w samorządzie, bo, jak sama mówi, tryska energią i ma dużo wolnego czasu, który chce wykorzystać, pracując na rzecz mieszkańców.

Danuta Górska za ladą

WYGRAŁA W CUGLACH

Jej wejście do Rady Miejskiej to bodaj największa sensacja ostatnich wyborów. Sympatyczna, skromna sprzedawczyni przebojem weszła do miejskiego samorządu. Startując z przedostatniego miejsca na liście komitetu, nomem omen „Z Górską dla Szczytna” w okręgu nr 4 zdobyła aż 133 głosy. Więcej niż tak znani samorządowcy jak choćby Beata Boczar (129 głosów), Zofia Żarnoch (127), Zbigniew Dobkowski (90) czy muzyk zespołu Hunter Paweł Grzegorczyk (82). Danuta Górska wyprzedziła także pierwszą na swojej liście, bardziej doświadczoną byłą już radną Marylę Wierzbicką (95 głosów). Nie brak opinii, że stało się tak dzięki zbieżności imienia i nazwiska nowej radnej z imieniem i nazwiskiem burmistrz miasta, a sam jej start w wyborach miał być sprytnym chwytem mającym przysporzyć liście głosów mieszkańców przekonanych, że udzielają poparcia tej najbardziej znanej w Szczytnie Danucie Górskiej. Tymczasem sama zainteresowana tłumaczy, że decyzję o kandydowaniu podjęła pod wpływem swojego najbliższego otoczenia, rodziny, przyjaciół oraz klientów.

- Mówili mi: na pewno dasz radę, masz czas i energii za dwóch – opowiada Danuta Górska – radna. Uległa tym namowom, bo, jak tłumaczy, nie jest jej obojętny los i problemy innych ludzi. - Umiem ich słuchać, od razu poznam, kiedy ktoś ma jakieś zmartwienie albo kłopot – mówi nowa radna. Ma świadomość tego, że jest kojarzona z burmistrz miasta. - Osoby, które na mnie głosowały zapewniały jednak, że wcale nie dlatego udzieliły mi poparcia – tłumaczy pani Danuta.

DAĆ COŚ Z SIEBIE

Nowa radna, choć na razie nie ma doświadczenia w pracy w samorządzie, jest pełna entuzjazmu. - To kolejny etap w życiu. Chcę dać coś z siebie innym – mówi. Dodaje, że w jej okręgu jest bardzo dużo problemów do rozwiązania. Najpilniejszy to poprawa stanu nawierzchni ul. Ciasnej, gdzie mieszka. Jak podkreśla, zdecydowała się startować z komitetu popierającego burmistrz, bo akceptuje jej politykę. Poza tym zna swoją imienniczkę z czasów, gdy ta pracowała w sanepidzie.

- Przychodziła do mnie na kontrole. Zauważała zawsze każdy błąd, była bardzo konsekwentna – wspomina pani Danuta. Raz doszło nawet do zabawnej sytuacji.

- Kiedy podpisywałam protokół, obecna burmistrz spojrzała na mnie ze zdziwieniem. Może pomyślała, że sobie żartuję, wpisując jej imię i nazwisko – opowiada nowa radna. Pani Danuta w handlu pracuje od ponad 30 lat. Lubi swój zawód, bo dzięki niemu ma bezpośredni kontakt z ludźmi.

- Kiedyś przez dwa miesiące wykonywałam pracę biurową, ale to była dla mnie tortura. Jest mężatką, jej małżonek pracuje jako kierowca. Mają dwie dorosłe już córki, które mieszkają i pracują za granicą.

MIŁOŚNICZKA ROWEROWYCH WYCIECZEK

Nowa radna prowadzi aktywny tryb życia – jej pasją są wycieczki rowerowe, najchętniej do Szczycionka lub na Kobylochę. Dzięki nim poznała również wszystkie ulice w Szczytnie i bez problemu orientuje się, gdzie która jest. Nawet teraz, mimo niesprzyjającej aury, przyjeżdża do pracy swoim jednośladem. Poza tym każdego ranka ćwiczy na podarowanym przez męża przyrządzie do fitnessu. W wolnych chwilach czyta czasopisma i książki, głównie romanse.

- Bez lektury nie zasnę – zdradza. Charakteryzuje siebie jako osobę oszczędną i gospodarną. Nie znosi obłudy i wydawania o kimś pochopnych sądów. Zapewnia też, że jest twarda, a ta cecha na pewno się przyda podczas pracy w samorządzie, gdzie czasem dochodzi do ostrych spięć.

Ewa Kułakowska/fot. M.J.Plitt