Szanowni Radni!

(bezradni)

Niedługo "Dni i Noce Szczytna" znikną z mapy imprez kulturalnych naszego grodu, chyba że sami radni będą organizatorami i wykonawcami jednocześnie (śpiewać każdy może, trochę lepiej lub trochę gorzej...). Pan Ryszard Gidziński występ artystów mających uczestniczyć w imprezie porównuje do "zestawu jadłospisu" (niejeden chciałby być przystawką w tym menu).

Natomiast Pan Ryszard Kasprzak uważa udział aktorki i artystki scenicznej Krystyny Sienkiewicz za ukłon ze strony władz miasta za jej uczestnictwo w kampanii wyborczej. Uważam, że gwiazda jaką jest Krystyna Sienkiewicz, występująca w naszym mieście, nie zaszkodzi w jego promocji (Panie radny Kasprzak, trochę więcej pokory, bo Pan jako ginekolog i jako radny nie jest w stanie zaistnieć jako gwiazda).

Pan Henryk Żuchowski jako były Burmistrz naszego grodu wie jak załatwić sponsorów. Pan radny stosuje swoje stare metody, wyraźnie namawia Pana Burmistrza do "załatwienia spraw pod stołem", ale na pewno zna powiedzenie "Nie ma pieniędzy, nie ma p...".

Pani radna Zofia Żarnoch przeszła już samą siebie bojąc się o smród, który może narobić przedsiębiorstwo Pana Spychały. Droga Pani, to Pani ugrupowanie narobiło smrodu na całą Polskę. Strach włączyć telewizor, radio, otworzyć lodówkę, kupić gazetę, żeby nie usłyszeć o nowym smrodzie. Ryba psuje się od głowy, głowa już odpadła, teraz pora na dół. Pani boi się, że będzie wielka klapa. Chyba gorzej już być nie może.

Szanowni radni krytykując pomysł folkowy twierdzą, że miasta nie stać na eksperymenty. A czym jest wejście do Unii Europejskiej jak nie gigantycznym eksperymentem.

Jeżeli Krzysztof Klenczon spojrzałby przypadkiem z góry na to, co się dzieje w jego rodzinnym mieście zszedłby z cokołu przy MDK-u i nigdy by się nie przyznał, że mieszkał w Szczytnie.

Jan Pieńkowski

2003.07.16