Kibice piłki nożnej, którzy oglądali niedawny barażowy pojedynek SKS-u Szczytno, ze smutkiem patrzyli jednocześnie na coraz bardziej zaniedbany obiekt przy ul. Ostrołęckiej.

Stadion witaWśród siedzisk rozpanoszyła się roślinność (fot. 1), która miejscami wybujała na wysokość metra. Z budki komentatorskiej odpadła część zadaszenia (fot. 2). Trawa wykoszona jest tylko na płycie boiska, ale tuż za liniami kwiaty, zioła i chwasty mają pełną swobodę. Pani sędzia, prowadząca ostatnio mecz na linii, wyglądała w takich okolicznościach przyrody odpowiednio romantycznie, jakby wybrała się z Mickiewiczem na stepy akermańskie (fot. 3). Kiepsko prezentują się przejścia między rzędami, część krawędzi poodpadała i przechodzenie grozi skręceniem kostki lub czymś gorszym. Nieciekawie prezentują się schody prowadzące i w stronę murawy, i na tyły trybun. Do mniej zniszczonych należą te widoczne na fot. 4., ale i tu zdecydowanie wiele rzeczy jest nie w porządku.
Od lat nie zrobiono niczego konkretnego z drogą dojazdową do stadionu. Dziury próbowano wypełniać kruszywem, dało to jednak krótkotrwały efekt. W miarę świeża jest farba na bramie wjazdowej, ale w wielu miejscach pokrywa ją zielonkawo-brunatny nalot, czyli po prostu jest brudna Fot. 5: na samej górze próbuje się pysznić szyld gospodarza, który wystawia sobie nie najlepsze świadectwo.
Ktoś powie, że na przestrzeni ostatnich, powiedzmy, dwudziestu lat, trochę tu jednak zrobiono. Po obu stronach boiska, wzdłuż linii bocznych, powstały rozbiegi do skoku w dal – są już one jednak mocno zużyte, a piaskownice nie wyglądają zbyt dobrze. Paręnaście lat temu drewniane ławki na trybunach zaczęto stopniowo wymieniać na krzesełka – te akurat prezentują się względnie. Ławki rezerwowych przeniesiono na drugą stronę – i to chyba wszystkie nowości, które dostrzeże przeciętny kibic czy turysta odwiedzający stadion przy ul. Ostrołęckiej. Finanse finansami, ale trudno zrozumieć, dlaczego obiekt jest aż tak zapuszczony, jakby o jego istnieniu na długie miesiące zapominano i traktowano go po macoszemu.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.