Inspektor Robert Kwiatkowski niedługo zagrzał miejsce w fotelu komendanta powiatowego policji w Szczytnie. Po zaledwie dziewięciu miesiącach, w wieku 42 lat odchodzi ze służby, tłumacząc to względami zdrowotnymi. Na podobny krok zdecydował się jego niewiele starszy zastępca. Tak szybkie odejście komendanta wzbudza kontrowersje wśród lokalnych samorządowców. – Jak może być dobrze w kraju, w którym tak młodzi ludzie mogą przechodzić na emerytury lub renty? – pyta jeden ze szczycieńskich włodarzy.

Szybkie odejście komendanta

ZDROWIE NIE POZWALA

Robert Kwiatkowski komendantem powiatowym policji w Szczytnie został 1 czerwca 2012 roku, wygrywając konkurs na to stanowisko. Jego nominację bardzo dobrze przyjęli zarówno pracownicy i funkcjonariusze szczycieńskiej jednostki, jak i lokalni samorządowcy. Cieszyło ich to, że komendą pokieruje wreszcie ktoś związany z powiatem (Kwiatkowski jest mieszkańcem Wielbarka). Rzeczywiście, pierwsze miesiące były obiecujące. Policjantom ze Szczytna udało się poprawić fatalne statystyki związane z czasem dojazdu na miejsce zdarzenia oraz inne wskaźniki rzutujące na ocenę ich pracy. Wydawało się więc, że komendant na stanowisku pozostanie przynajmniej przez kilka najbliższych lat. Tak się jednak nie stanie. Robert Kwiatkowski pod koniec lutego odchodzi ze służby, mając zaledwie 42 lata. Na emeryturę postanowił także przejść jego zastępca, mł. insp. Mirosław Dzięgielewski, który wraz z Kwiatkowskim brał udział w konkursie na komendanta.

Co spowodowało tak szybkie rozstanie z pracą w policji?

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.