Pleśń, wszechobecny grzyb, chłód, a do tego awarie wody

i kanalizacji - w takich warunkach spędza tegoroczną, surową zimę 80-letnia Teresa Sawicka. W zajmowanym lokum kobieta

już kilka razy nabawiła się zapalenia oskrzeli, przez co przebywała w szpitalu. W tej chwili ona i jej syn to jedyni lokatorzy opuszczonego, przeznaczonego do rozbiórki domu na ul. 1 Maja.

Zostawiona w pustostanie

RUDERA DO ROZBIÓRKI

Znajdujący się w zasobach miasta dom na ul. 1 Maja 50 już kilka lat temu został przeznaczony do rozbiórki. Powodem był jego zły stan techniczny. W obiekcie mieszkało pięć rodzin. Przed zburzeniem budynku, wszystkim im miasto musiało zapewnić inne lokale. Tak też się stało w przypadku czterech rodzin. Ostatnia z nich wyprowadziła się stąd wiosną ubiegłego roku. W popadającym w ruinę obiekcie pozostała tylko 80-letnia Teresa Sawicka, która mieszka tu wraz z synem Andrzejem. Patrząc na warunki, w jakich żyje staruszka, wdowa po kombatancie, można odnieść wrażenie, że czas cofnął się o jakieś sto lat. Wewnątrz ciasnego mieszkanka panuje wyczuwalny już od progu zaduch pleśni. Na ścianie przedpokoju pełniącego też funkcję kuchni oraz w łazience ściany są czarne od grzyba, mimo że wielokrotnie były malowane. W czasie mrozów w ogrzewanym piecami lokum panuje chłód, bo sąsiednie, opuszczone mieszkania są od dawna nieopalane. Pani Teresa przed świętami dwa razy przebywała w szpitalu. - Przeziębiłam się w tej zimnicy – mówi kobieta. Kiedy opuszczała szpital, lekarz zalecił jej jak najszybszą zmianę mieszkania.

ROZPACZ CZŁOWIEKA OGARNIA

Niedawno, w czasie największych chłodów, w lokalu zabrakło wody. W opustoszałym, niedogrzanym domu zamarzły rury.

- Awaria trwała dwa tygodnie i nie udało się jej usunąć, mimo zgłoszeń do Zakładu Gospodarki Komunalnej – mówi syn pani Teresy, Andrzej. Przez ten czas on i jego matka radzili sobie jak mogli, kupując wodę mineralną w 5-litrowych pojemnikach.

- Nie dało się zrobić prania, nie było możliwości, żeby się umyć – skarży się pani Teresa. Do spłukiwania nieczystości w łazience, lokatorzy używali wody z … roztopionego śniegu. Jakby tego było mało, zaczęła się także zapychać kanalizacja. Dopiero w minioną środę (3 lutego) zjawiła się ekipa, która usunęła awarię.

- Stało się to po mojej kolejnej interwencji w ZGK, gdy postraszyłem, że o całej sprawie powiadomię media – mówi Andrzej Sawicki. Iwona Kirkuć, znajoma, która pomaga pani Teresie, nie kryje oburzenia sytuacją.

- To się nie mieści w głowie, żeby tak bez wody zostawić starszą kobietę. Rozpacz człowieka ogarnia, gdy się na to patrzy – denerwuje się. Fatalny stan lokalu, w którym pani Teresa mieszka od 55 lat, to nie jedyne jej zmartwienie. Staruszka obawia się również o swoje bezpieczeństwo. Dla nikogo nie jest już tajemnicą, że budynek to niemal pustostan. Dlatego stanowi potencjalne schronienie dla miejscowego półświatka.

- Już raz włamano się na strych. Boję się, że gdy syn pójdzie do pracy i zostanę sama, ktoś mnie skrzywdzi – dzieli się swoimi obawami kobieta. Lokatorzy mają też problem z opałem – pomieszczenia gospodarcze na podwórku w związku z planowaną rozbiórką już dawno zburzono. Dlatego drewno, którym palą w piecu, przechowują byle gdzie, głównie w opuszczonych przez sąsiadów mieszkaniach a w nich panuje wilgoć.

NIE CHCE KILKU PRZEPROWADZEK

Jak to się stało, że kobieta w podeszłym wieku srogą zimę musi spędzać w rozsypującym się, przeznaczonym do rozbiórki domu? Okazuje się, że pani Teresa otrzymała z miasta kilka propozycji mieszkań zastępczych, ale żadne z nich nie było dla niej odpowiednie.

- Albo znajdowały się na wyższych piętrach, albo miały ogrzewanie piecowe i były w złym stanie – mówi kobieta, która ma problemy z poruszaniem się i chore stawy kolanowe. Tę zimę, według zapewnień miejskich urzędników, miała już spędzić w godziwych warunkach.

- Nawet kiedy pytałam w urzędzie, czy mam kupować opał, powiedzieli, żeby tego nie robić, bo jesienią dostanę mieszkanie – wspomina pani Teresa. Jednak z obietnic nic nie wyszło.

Burmistrz Szczytna Danuta Górska potwierdza, że miasto składało kobiecie oferty czasowych lokali. Mogłaby zamieszkać w którymś z nich do czasu przeniesienia się na ul. Łomżyńską. Tam, w powstającym właśnie bloku komunalnym, ma obiecany lokal. - Ta pani jednak tłumaczyła nam, że nie chce się kilka razy przeprowadzać – mówi burmistrz. Jednocześnie przyznaje, że miasto obecnie nie dysponuje zbyt dużą ofertą mieszkań, które spełniałyby wymagania starszej osoby. Zgadza się jednak, że nie są one wcale wygórowane.

- Pani Sawicka nie żąda niczego ponad standard. Na dziś jednak nie mamy dla niej odpowiedniego mieszkania na czas przejściowy – mówi Danuta Górska. Próbowaliśmy także dowiedzieć się w ZGK, dlaczego mieszkańcy domu na 1 Maja czekali na usunięcie awarii wody tak długo. Niestety, nie uzyskaliśmy odpowiedzi na to pytanie, ponieważ dyrektor Janusz Woźniak przebywał na urlopie, a zastępująca go pracownica nie miała wystarczającej wiedzy na ten temat.

Burmistrz Górska w rozmowie z „Kurkiem” potwierdziła, że pani Teresa ma zapewnione mieszkanie w bloku na Łomżyńskiej. Problem w tym, że zostanie on oddany do użytku dopiero latem. Tymczasem staruszka boi się, że tego zwyczajnie nie dożyje, a perspektywa kolejnych miesięcy życia w opustoszałej ruderze ją przeraża.

- Przecież nie chcę wcale wielkich wygód. Marzy mi się tylko słoneczny pokój z centralnym ogrzewaniem i nic więcej – mówi przez łzy.

Ewa Kułakowska/fot. E. Kułakowska